Wiele z Warszawskich kamienic zostało przejęte wraz z lokatorami w wyniku dzikiej reprywatyzacji, jaka miała miejsce szczególnie za rządów Platformy Obywatelskiej i rządów Hanny Gronkiewicz Waltz. Kontynuatorem tych samych rządów i polityki niszczenia rdzennych mieszkańców Warszawy są rządy prezydenta Trzaskowskiego.
Dla przeciętnego Polaka są to problemy nie z pierwszych stron gazet. Przyzwyczailiśmy się do kolejnych afer złodziejstwa i draństwa, które często dokonywane jest w świetle prawa. Prawo w Polsce nie chroni bowiem zwykłych obywateli, ale jest narzędziem represyjnym, które często wykorzystywane jest przez mafijny układ do osiągania korzyści. Tak stało się z tak zwaną reprywatyzacją w Polsce, gdzie częstym skutkiem jest krzywda ludzka i złodziejstwo sankcjonowane przed sądami.
Symbolem dzikiej reprywatyzacji i gehenny lokatorów Warszawskich kamienic stała się Jolanta Brzeska, która za mówienie prawdy oraz walkę o prawa lokatorów została w brutalny sposób zamordowana w lesie kabackim. Tej zbrodni nie rozliczono do dziś dnia. A ile takich dramatów dotknęło i nadal dotyka mieszkańców Warszawskich kamienic? Czy obchodzi nas jeszcze los ludzi walczących o prawo do życia w obliczu zła, które wypełnia nasze codzienne życie
Tak często nie znamy ludzkich dramatów. Tak często stajemy się obojętni w obliczu bardzo wielu historii, w których byli i są nadal zmuszani doświadczać Warszawiacy w szczególności mieszkający od kilkudziesięciu lat w kamienicach, które nie były remontowane od lat. Kamienice takie jak przy ul. Polnej 46 do dziś dnia nie są podłączone do sieci ciepłowniczej, a lokatorzy szykanowani horrendalnymi opłatami są zmuszani często do opuszczenia własnych domostw.
W bardzo wielu mieszkaniach Warszawskich kamienic brak jest nie tylko ogrzewania, ale również ciepłej bieżącej wody. Instalacje są stare nie remontowane od lat za to mieszkańcy zmuszani są do płacenia drakońskich opłat nie mając wyjścia.
Patologia władzy widoczna jest jak w soczewce w Warszawie, gdzie często widzimy jedynie piękne fasady kamienic nie zdając sobie sprawy w jakich warunkach właściwie żyją tam rdzenni mieszkańcy stolicy. Są to często ludzie starsi, których dochody są nie wystarczające na przeprowadzenie niezbędnych remontów oraz napraw. Lichwiarska prywatyzacja i bandytyzm z jakim mamy do czynienia w przypadku działań Warszawskiego ratusza jest skandalem na całą Polskę.
Te afery nie zostały nadal w żaden sposób rozliczone. Winni nie tylko nadal chodzą po wolności ale wciąż robią dobre interesy w stolicy.
Oddawano w łapy kombinatorów kamienice w raz z mieszkańcami, a ich prawa nie były i nadal często nie są chronione prawem. Spekulacyjne spółki, które stały się właścicielami wielu Warszawskich nieruchomości. Mafijne układy ratusza kancelarii prawniczych oraz sądów często swoimi działaniami doprowadziły do masowych wysiedleń mieszkańców, którzy zmuszeni byli pozostawić swoje mieszkania i dobytek życia – miejsca w których od dziesięcioleci żyły całe rodziny.
Inną metodą na walkę z lokatorami stało się nieremontowanie mieszkań, aż do momentu, w którym dalsze zamieszkiwanie zagrażać może zdrowiu i życiu. Po zmuszeniu lokatora i jego wysiedleniu lokale te zazwyczaj były szybko remontowane i sprzedawane na wolnym rynku lub przeznaczane na komercyjną działalność przynosząc krocie zysków.
Często nie zdajemy sobie sprawy, iż tuż obok nas żyją ludzie, którzy w zimie są zmuszeni do zamieszkiwania w mieszkaniach z temperaturą +12 stopni. Grzyb, wilgoć, stara grożąca pożarem instalacja elektryczna i gazowa, jeżeli oczywiście gaz jest doprowadzony do kamienicy. Często bywa nawet tak że w kamienicy nie ma ani podłączenia do sieci ciepłowniczej, jak również gazu, a lokatorzy żyją w warunkach jak zaraz po wojnie.
Najgorsze jest to iż większość społeczeństwa nie zdaje sobie sprawy z dramatów ludzkich, jakie dotykają mieszkańców Warszawskich starych kamienic, które jedynie z zewnątrz wyglądają okazale.
To jedynie czubek góry lodowej tego co dzieje się w stolicy.
Autor Andrzej Trzciński
Jest przepiękna, ale nie ma centralnego ogrzewania. Mieszkańcy kamienicy w centrum Warszawy od lat palą drewnem i węglem
Mieszkańcy kamienicy przy Polnej są w klinczu. Nie mają centralnego ogrzewania, bo trwa spór między dzielnicą a wspólnotą. Spór dotyczy także tego czy kamienica powinna należeć do miasta, a także czy obecna wspólnota w ogóle powinna rządzić nieruchomością. Patowa sytuacja trwa od kilku lat.
Reprezentacyjny fragment Śródmieścia. Tuż obok Plac Politechniki. Modernistyczna kamienica przy ul. Polnej 46 powstała w 1913 roku. To architektoniczna perełka ze zdobionymi gzymsami i charakterystycznymi dwiema wieżyczkami. Przed wojną pracownicy lokali w parterach wyciągali markizy na wzór Paryża. Kamienica, mimo zniszczeń, przetrwała wojnę.
Rodzice Joanny, która zwróciła się do nas, mieszkają tu od 1958 roku. Miasto w tym czasie spektakularnie się rozwijało. Jednak mieszkańcy kamienicy wciąż tkwią w przeszłości. Wciąż, mimo wielu prób, nie mają centralnego ogrzewania. – Część lokatorów ma zrobione ogrzewanie gazowe, część elektryczne, a dwie rodziny wspierają się jeszcze paląc drewnem i węglem – mówi nam Joanna.
Sama również mieszka przy ul. Polnej 46. Od lat stara się, by w końcu pojawiło się tu ogrzewanie. Przez chwilę – wraz z sąsiadami – wywiesiła baner informujący o wspomnianym problemie. Sprawa jest, jak słyszę, dość zwiła. Wiele w niej wątków z przeszłości, spraw sądowych i relacji wspólnota-miasto.
Czemu na Polnej nie ma ogrzewania z sieci?
Warszawa od lat walczy z „kopciuchami”. Z resztą od początku 2023 roku najgorszej jakości piece są po prostu nielegalne. Miasto chce, by jak najwięcej budynków zostało dołączonych do sieci ciepłowniczej. Dlaczego to nie udało się w przypadku kamienicy przy ul. Polnej 46 znajdującej się w Śródmieściu?
Zacznijmy od historii. W 2000 roku kamienica została zreprywatyzowana, czyli przekazana następcom prawnym dawnych właścicieli. Następnie w 2019 roku komisja ds. reprywatyzacji cofnęła tę decyzję. Zarząd powierzono miastu, a sprawę przekazano do ponownego rozpatrzenia przez Prezydenta m. st. Warszawy. To jednak dopiero początek zawiłości.
– Budynek przy ul. Polnej 46 jest przedmiotem współwłasności, a miasto jest jednym ze współwłaścicieli. Zarząd nieruchomością sprawuje Wspólnota Mieszkaniowa – tłumaczy nam Paweł Siedlecki, rzecznik Śródmieścia. Tu zaczyna się problem.
Zarząd Gospodarowania Nieruchomościami (ZGN) miał 28,93 proc. niepodzielnego udziału w nieruchomości. Zgodnie z uchwałą dzielnicy spróbował zamienić to na udział 57,87 proc., ale przypadający tylko do części zabudowanej. W ten sposób dzielnica chciała mieć wpływ na decyzję dotyczące kamienicy. – ZGN podjął czynności zmierzające do protokolarnego przejęcia zarządu udziałem. W powyższej sprawie toczy się postępowanie sądowe – tłumaczy Paweł Siedlecki.
Problem w tym, że w sprawie nieruchomości toczy się jeszcze jedna, ważniejsza sprawa. Dotyczy ona tego, czy decyzja zwrotowa komisji z 2019 roku była słuszna. – Zgodnie z informacją ze strony Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, w 2021r. Komisja weryfikacyjna złożyła skargę kasacyjną od nieprawomocnego wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w sprawie o uchylenie decyzji Komisji – tłumaczy Paweł Siedlecki. Może się zatem okazać, że miasto będzie musiał oddać swój „kawałek” kamienicy.
Sprawa jest skomplikowana, a mieszkańcy znaleźli się w urzędniczym klinczu. Wróćmy jednak do tematu braku podłączenia kamienicy do miejskiej sieci ciepłowniczej.
Czy uda się podłączyć kamienicę do ogrzewania?
Dopytuję o to rzecznika.
Na początku wyjaśnia, że miasto na razie nie zarządza nieruchomością. Robi to wspólnota mieszkaniowa, która zatwierdza tego typu wydatki za pomocą uchwał. Dzielnica jak na razie nie ma też większości udziałów, więc nie może decydować. – Zarząd Wspólnoty Mieszkaniowej nie przedstawił dotychczas propozycji podjęcia takiej uchwały (dotyczącej podłączenia do sieci ciepłowniczej – red.), a w wyniku zaniedbań budynek wymaga przeprowadzenia wielu innych remontów – tłumaczy Paweł Siedlecki.
Z zapewnień rzecznika wynika, że gdyby pojawiła się chęć, miasto prawdopodobnie „dołożyłoby” do podłączenia kamienicy do sieci.
– Dzielnica Śródmieście/m.st. Warszawa współfinansuje wykonywanie remontów w udziałach jakie posiada w nieruchomościach wspólnych, na podstawie prawomocnie podjętych uchwałach przez ogół właścicieli. Dotychczas taka uchwała nie została podjęta – dodaje Siedlecki.
Sprawę komplikuje jeszcze jeden fakt. W 2018 roku odbyło się zebranie wspólnoty na którym spadkobiercy byłych właścicieli przegłosowali uchwałę o zwrocie wszystkich środków z funduszu remontowego – było to ponad 800 tys. zł, które mogłoby zostać przeznaczone np. na remont i podłączenie kamienicy do sieci. Tę uchwałę, jeden z właścicieli lokali, zaskarżył do sądu. Sprawa dalej nie została rozstrzygnięta.
Według dzielnicy, spór między poszczególnymi mieszkańcami trwa nadal. Próbowano nawet odwołać zarząd wspólnoty i powołać nowy, złożony tylko z tych, który są prawnymi właścicielami, czyli wykupili mieszkalne. Sprawa trafiła do sądu. „Dotychczas brak jest informacji o ostatecznych rozstrzygnięciach” – podaje przedstawiciel dzielnicy.
Dzielnica, jak czytamy, chce współfinansować podłączenie do sieci, ale dopiero gdy sprawa właścicielska się wyjaśni. Albo, jeśli zostanie podjęta odpowiednia uchwała. Na razie na żadną z tych rzeczy się nie zanosi.
Źródło: warszawa.naszemiasto.pl