„Prezydent będzie gdzieś leciał i wszystko się zmieni”. Jaki był kontekst słów Komorowskiego?


Po katastrofie smoleńskiej i przy okazji każdej kolejnej rocznicy przywoływane są słowa ówczesnego marszałka Sejmu. – Przyjdą wybory prezydenckie albo prezydent gdzieś poleci i to się wszystko zmieni – powiedział 29 kwietnia 2009 r. w wywiadzie dla RMF Bronisław Komorowski. Wypowiedź ta była wielokrotnie przypominana, gdy rok później prezydent Lech Kaczyński poleciał na obchody zbrodni katyńskiej i zginął w Smoleńsku. Jaki był kontekst tej słynnej wypowiedzi?

Andrzej Duda odda hołd Lechowi i Marii Kaczyńskim

Prezydent Andrzej Duda w 10. rocznicę katastrofy smoleńskiej przyjechał na Wawel, aby oddać hołd szczątkom spoczywającej w krypcie katedry pary…

zobacz więcej

Rozmowa tego dnia dotyczyła nominacji ambasadorskich, a konkretnie Anny Fotygi. Na początku marca 2009 r. ówczesny minister spraw zagranicznych poinformował, że zaproponował swojej poprzedniczce stanowisko ambasadora przy ONZ, dodając, że robi to „na prośbę” Lecha Kaczyńskiego.

Zgodnie z art. 133 polskiej konstytucji to właśnie prezydent RP „mianuje i odwołuje pełnomocnych przedstawicieli Rzeczypospolitej Polskiej w innych państwach i przy organizacjach międzynarodowych”.

Bronisław Komorowski nie może przełknąć Anny Fotygi

Decyzja ta bardzo nie spodobała się marszałkowi Sejmu, który podważał konstytucyjne uprawnienia głowy państwa w tej sprawie. Sugerował nawet publicznie, że szef MSZ w rządzie Donalda Tuska został „przymuszony”, a nawet przekupiony.

– Uległ presji. Nie wiem, co w zamian uzyskał. Nie wiem, co było na drugiej szali. Generalnie mi się to nie podoba – mówił w wywiadzie dla RMF Komorowski.

To właśnie wypowiedź z wywiadu dla tej samej rozgłośni wzbudza tak wiele kontrowersji do dziś. Ponad miesiąc po decyzji Sikorskiego, temat nominacji ambasadorskich ponownie został poruszony w RMF.

Wypowiedź Bronisława Komorowskiego w całości brzmiała tak:

„Nie można się zgadzać na taką sytuację , że iluś poważnych kandydatów na ambasadorów staje się zakładnikiem politycznym ze względu na panią Fotygę. Słynna sprawa pana Andrzeja Krawczyka, który wyjechał jako chargé d’affaires do Bratysławy, no, po paru miesiącach – pod presją sytuacji, a tą sytuacją  była wizyta pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Bratysławie no został ambasadorem.

Nie można się zgadzać na taką sytuację, że iluś poważnych kandydatów na ambasadorów staje się zakładnikiem politycznym ze względu na panią Fotygę. Placówki dyplomatyczne nie mogą być nagrodami pocieszenia. To są miejsca ciężkiej pracy i reprezentowania Polski, także polskiej polityki zagranicznej. Przyjdą wybory prezydenckie albo prezydent gdzieś poleci i to się wszystko zmieni. Nigdy bym się nie godził na tego rodzaju ustępstwa”.

To właśnie te podkreślone słowa Komorowskiego stały się tak popularne do dziś. O tym, jak ważne dla ówczesnego marszałka Sejmu była kwestia nominacji na ambasadorów, pisał kilka lat później na łamach portalu wpolityce.pl dziennikarz i analityk ds. bezpieczeństwa Marcin Gugulski.

Prezes PiS: Powstanie naszej formacji nie byłoby możliwe bez Lecha Kaczyńskiego

Powstanie takiej formacji jak PiS nie byłoby możliwe bez Lecha Kaczyńskiego; bez niego ten zamysł w ogóle by nie powstał, a prawica byłaby…

zobacz więcej

Sprawa ambasadora Spyry

– Ktoś może mi zarzucić, że słowa „prezydent gdzieś poleci i to się wszystko zmieni” wyrywam z kontekstu. Otóż było to w audycji poświęconej – jakże by inaczej – krytyce prezydenta Lecha Kaczyńskiego. A za co go tam krytykowano? Ano za to, że aktywnie korzysta z konstytucyjnego uprawnienia do podpisywania lub niepodpisywania proponowanych przez rząd i MSZ nominacji ambasadorskich – relacjonował Gugulski.

W swoim tekście przypomniał kalendarium i sekwencje czterech zdarzeń:

„Faktycznie, prezydent Lech Kaczyński konsekwentnie odmawiał m.in. mianowania ambasadorem w Peru byłego ambasadora w Chile, Jarosława Spyry. Ale 10 kwietnia prezydent gdzieś poleciał i…

10 kwietnia Komorowski zaczął tymczasowo wykonywać obowiązki prezydenta.

69 dni po 10 kwietnia Komorowski podpisał nominacje Spyry na ambasadora w Peru oraz na ambasadora w Boliwii i Ekwadorze (było to dwa dni przed pierwszą turą wyborów prezydenckich).

231 dni po 10 kwietnia Spyra podał się do dymisji po ujawnieniu, że IPN dysponuje dowodami, iż w oświadczeniu lustracyjnym zataił on swoją służbę w SB.

781 dni po 10 kwietnia sąd stwierdził, że Spyra złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne i orzekł utratę niektórych praw publicznych (utratę prawa wybieralności w wyborach) na 5 lat”.

źródło: 
Podziel się komentarzem

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.