Grodzki wrócił z Włoch i poszedł na izbę przyjęć. „Zachowałem się maksymalnie odpowiedzialnie”

Po powrocie z Włoch marszałek Senatu Tomasz Grodzki w celu wykonania badania na obecność koronawirusa udał się na izbę przyjęć. W ten sposób polityk PO – lekarz medycyny, jednocześnie podkreślający, że jest trzecią osobą w państwie – prawdopodobnie złamał procedury określone przez GIS. Grodzki zapewnia, że zachował się w sposób „maksymalnie odpowiedzialny”. W telewizyjnym wywiadzie zapewnił, że na lotnisku podał wszystkie wymagane przez służby dane. – Staliśmy w dusznym samolocie; ludzie byli poddenerwowani – powiedział. Poinformował też, że przez weekend był z żoną chorą na grypę.

Marszałek Grodzki łamie zarządzenie ws. koronawirusa, które sam podpisał

W piątek, 6 marca marszałkowie Sejmu i Senatu podpisali specjalne zarządzenie wprowadzające specjalne rozwiązania, wprowadzone w parlamencie w…

zobacz więcej

CZYTAJ WIĘCEJ W RAPORCIE

O sprawie pisaliśmy na portalu tvp.info w piątek. Według naszych informacji Tomasz Grodzki odmówił po przylocie do Warszawy z Monachium wypełnienia karty lokalizacyjnej pasażera, co jest obowiązkową procedurą po powrocie z regionów wskazanych przez służby sanitarne i MSZ jako zagrożone.

W TVN24 marszałek Senatu zapewnił, że wypełnił wszystkie wymagane dokumenty, choć w jego ocenie procedury nie były komfortowe.

– Staliśmy w dusznym samolocie, wszyscy już w ubraniach. Niech pani wypełni o taką kartkę na stojąco długopisem, kiedy nie może już pani wrócić na swoje miejsce i rozłożyć tego stoliczka – tłumaczył prowadzącej rozmowę dziennikarce.

Dodał, że ludzie byli „poddenerwowani, ale koniec końców te dane zostały wypełnione i zabrane przez ratownika czy osobę, która podawała się za ratownika”, bo co do tego marszałek miał wątpliwości. Z kolei w poniedziałek po powrocie – po tym, jak pytania o wyjazd zadał na konferencji prasowej Adam Bielan – Tomasz Grodzki udał się, by wykonać test na obecność koronawirusa. Marszałek Senatu stwierdził, że to właśnie test „daje odpowiedź, czy ktoś jest niebezpieczny dla innych”.

Kłopoty marszałka Grodzkiego na lotnisku. Odmawiał wypełnienia procedur zw. z koronawirusem?

Marszałek Tomasz Grodzki wrócił z zagranicznej podróży. Według nieoficjalnych informacji portalu tvp.info, marszałek Senatu po wylądowaniu na…

zobacz więcej

Pytany w telewizyjnym wywiadzie potwierdził, że w celu wykonania testu udał się na izbę przyjęć szpitala zakaźnego. Na uwagę prowadzącej, że być może nie było to odpowiedzialne zachowanie, odpowiedział: „Niech pani nie mówi, że nie można (tego robić – red.); można a nawet trzeba”.

Podkreślił, że najpierw się zapisał, a następnie wykonał test i za niego nie płacił. – Zachowałem się w sposób maksymalnie odpowiedzialny – zapewnił marszałek Senatu.

Taką postawą Tomasza Grodzkiego dziwią się politycy i komentatorzy. Zdaniem podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju Olgi Semeniuk „zadziwia fakt, że ten sam marszałek nawołuje polski rząd do odpowiedzialności za sytuację związaną z koronawirusem”. Co istotne, marszałek Senatu wyniki testu otrzymał dopiero w poniedziałek wieczorem, choć do Polski wrócił w piątek przed posiedzeniem Senatu. Nie wykonując żadnych badań pojechał bezpośrednio do siedziby izby wyższej parlamentu i przewodniczył jej obradom. Przez kilka kolejnych dni spotykał się między innymi z dziennikarzami, pracownikami Senatu, a także zagranicznymi dyplomatami, w tym ambasadorami.

Jak poinformował, na urlopie był sam, jedynie w towarzystwie oficerów SOP. Pytany, czy także oni zostali przebadani na obecność koronawirusa odpowiedział, że nie wie. – Decyzją swojego dowództwa zostali skierowani nie na kwarantannę, tylko na dwa tygodnie zwolnienia z obowiązków – powiedział i dodał, że „nie komentuje działań SOP-u”. Tomasz Grodzki był także pytany, czy po powrocie z Włoch, oczekując na wynik testu, wstrzymał spotkania.

– Byłem przez cały weekend z żoną chorą na grypę – zaznaczył.

Na koniec rozmowy podziękował dziennikarce i pożegnał się z widzami składając ręce, kłaniając się i mówiąc „konnichiwa”, co w języku japońskim oznacza „dzień dobry”.

W piątek, 6 marca marszałkowie Sejmu i Senatu podpisali specjalne zarządzenie wprowadzające specjalne rozwiązania, wprowadzone w parlamencie w związku z koronawirusem. Podpisał je również marszałek Tomasz Grodzki, który jednak ignorując jego przepisy – nie odwołał uroczystej konferencji poświęconej samorządom, na którą – również wbrew rozporządzeniu – zaproszono gości z zewnątrz, w tym m. in. Jerzego Stępnia.

Zwłoka Senatu ws. specustawy. „Czekano, żeby Grodzki wrócił z urlopu”

Ta zwłoka Senatu jest zastanawiająca. Część senatorów zastanawia się, czy była ona spowodowana nieobecnością marszałka Tomasza Grodzkiego w Polsce…

zobacz więcej

CZYTAJ WIĘCEJ W RAPORCIE

Na dzisiejszym briefingu marszałek Elżbieta Witek przypomniała, że od zeszłego tygodnia obowiązuje zarządzenie dotyczące ograniczenia dużych wydarzeń w gmachu parlamentu, które podpisał także marszałek Senatu Tomasz Grodzki.

– Jestem zaniepokojona tym, że próbuje się to zarządzenie łamać, bo przed chwilą dowiedziałam się, że dzisiaj miałoby się odbyć spotkanie, na którym miało być 100 osób z zewnątrz, nie ma na to mojej zgody (…) to jest niepoważne – powiedziała Witek. Chodzi o konferencję w 30. rocznicę uchwalenia ustawy o samorządzie terytorialnym, jaką w Senacie zorganizował Grodzki, na którą – mimo przyjętych rozwiązań – zaproszono kilkadziesiąt osób.

Witek podkreśliła, że w Sejmie pracuje ponad 1,5 tys. osób. – Jestem odpowiedzialna za każdego człowieka, który przebywa w Sejmie i nie ma mojej zgody na to, żeby łamać zarządzenie i wprowadzać ludzi z zewnątrz, bo to stanowi zagrożenie. Nie panikuję, jestem ostrożna i odpowiedzialna, apeluję, żeby wszyscy do tego zarządzenia jednak chcieli się zastosować, to jest bardzo ważne – powiedziała marszałek Sejmu.

Grodzki opublikował wyniki swoich badań na obecność koronawirusa

„W poczuciu odpowiedzialności poddałem się badaniu na obecność koronawirusa i upubliczniam jego wynik” – napisał na Twitterze marszałek Senatu…

zobacz więcej

Na podstawie zarządzenia marszałek Sejmu z 6 marca br., w porozumieniu z marszałkiem Senatu, „mając na uwadze konieczność ochrony zdrowia osób przebywających na terenie Parlamentu, określono tymczasowe zmiany organizacyjne”.

Zakładają one odwołanie wizyt zagranicznych, spotkań i wydarzeń niezwiązanych bezpośrednio z pracami parlamentarnymi, wysłuchań publicznych, wizyt grup wycieczkowych, zagranicznych podróży służbowych posłów delegowanych przez Sejm do krajów, do których podróżowania nie zaleca Główny Inspektor Sanitarny.

Mimo tego, iż marszałek Grodzki podpisał zarządzenie, zobowiązując się przestrzegać jego zapisów, nie odwołał on dzisiejszej konferencji w Senacie, na którą zaproszono wielu gości, a którą on sam otwierał.

Sama konferencja dotyczyła 30. rocznicy uchwalenia ustawy o samorządzie terytorialnym. Zwołano ją z inicjatywy Senatu, którym kieruje Grodzki.

Szef portalu tvp.info Samuel Pereira zamieścił na Twitterze nagranie, na którym widać moment przeprowadzanej konferencji. Jerzy Stępień z rozbawieniem mówi o tym, jak udało się dostać ludziom z zewnątrz do budynku parlamentu.

 To nie pierwszy przypadek, w którym pojawiają się zastrzeżenia co do tego, w jaki sposób marszałek Grodzki postępuje w związku z epidemią koronawirusa. Jak informował nieoficjalnie portal tvp.info Grodzki po powrocie z podróży zagranicznej nie chciał wypełnić karty lokalizacji pasażera, co było obowiązkowe ze względu na wytyczne Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

Źródło TVP INFO.PL


Na działania marszałka Grodzkiego należało by spojrzeć w szerszym kontekście jako na działania całej totalnej opozycji. Można powiedzieć że to prawdziwe szczęście że przy władzy nie są tacy ludzie jak pan Grodzki, oraz ekipa z PO i PSL. Mielibyśmy wówczas w kraju epidemie w skali tysięcy zarażonych i ogólny chaos.
To nie pierwszy i zapewne nie ostatni przykład niekompetencji marszałka Grodzkiego nie tylko jako marszałka senatu, ale również jako lekarza. Pan Grodzki chętnie brał pieniądze od pacjentów oferując im standardowe usługi medyczne za które musieli mu płacić, Z tej żenującej działalności pan Grodzki się nie rozliczył. Jako marszałka chroni go immunitet którym zapewne pan marszałek senatu będzie się skutecznie zasłaniał.
Jednak ostatnie nieodpowiedzialne wyczyny lekarza Grodzkiego, który ignoruje podpisane przez siebie zarządzenia, łamie wszelkie zasady działania lekarza w sytuacji epidemii groźnym wirusem dyskwalifikują go jako  lekarza, i marszałka senatu. Łamanie przez polityków totalnej opozycji prawa nie jest niczym nowym.
Poraża jednak cynizm hipokryzja i ignorancja z jaką traktują ci ludzi społeczeństwo.

Andrzej Trzcinski
Podziel się komentarzem

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.