Czerwona KASTA!

„Wszyscy są równi”, ale „czarne owce” wśród sędziów są równiejsze? O wyższości prawa nad „potrzebą”


Jedna ze spraw dotyczy szefa prokuratury, któremu kochanka przekazywała pieniądze od gangstera (fot. PAP/Piotr Nowak)

W każdym zawodzie znaleźć można złodziei, oszustów, morderców i pedofili. Jednocześnie każde środowisko, w ramach źle pojętej solidarności zawodowej dąży do bezkarności. Kluczem do sukcesu dla całego społeczeństwa jest odważne podejście do „czarnych owiec”, a nie bronienie ich na siłę. „Które środowisko nie podlega ocenie? Niestety w d***ch im się poprzewracało” – mówił w rozmowie z Janem Kulczykiem były minister sprawiedliwości w rządzie PO-PSL.


 

Czego się boją przeciwnicy Izby Dyscyplinarnej SN? Sprawdziliśmy, jakie sprawy bada

Niektóre środowiska sędziowskie, politycy opozycji oraz media twierdzą, że w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego – nie uznawanej przez nich za…

Niestety – mało co tak nie szkodzi wizerunkowi sędziów, jako całości, a szczególnie renomie tych dobrych, uczciwych i prawych sędziów – jak krycie tych przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, którzy łamiąc prawo oczekują bezkarności. Zastanówmy się, dlaczego, gdy w głośnym filmie „Tylko nie mów nikomu” ujawniono kilka przypadków pedofilii wśród księży z lat 90-tych, tyle było hałasu? Część zapewne kierowała się antyklerykalizmem, ale wiele osób rzeczywiście z powagą podeszło do tematu, bo w końcu mowa o zawodzie szczególnego zaufania społecznego, a więc i standardy powinny być w tej sytuacji wyższe, a przypadki bezkarności napiętnowane. Jako obywatele mamy prawo oczekiwać, że księża będą uczciwi, a jeśli zdarzą się „czarne owce”, to nie będzie to zamiatane pod dywan.

Dlaczego tego samego nie możemy oczekiwać od równie istotnego społecznie zawodu, jakim jest sędzia? Szczególnie, że nie trzeba się cofać do lat 90., bo przypadków sędziów, prokuratorów, prawników, co do których odpowiedzialność dyscyplinarna byłaby wskazana, jest co roku mnóstwo.

Jak ustalił portal tvp.info, w ostatnim roku do Izby Dyscyplinarnej wpłynęło ponad 260 spraw, które odpowiednio – poprzez kasację lub jako druga instancja postępowania – były rozpatrywane. W 2019 r. ponad 90 spraw dotyczyło sędziów, ponad 100 – prokuratorów, 30 – adwokatów, ponad 30 – radców, 5 – notariuszy i jedna – komornika. Spośród nich zaledwie trzy dotyczą – jak twierdzi opozycja – „zarzutów politycznych”.

Kto najwięcej mógłby zyskać, gdyby uznać, że stanowisko części sędziów SN unieważniające orzeczenia Izby Dyscyplinarnej było legalne? „Cui bono?”, cytując łacińską sentencję. W Izbie Dyscyplinarnej SN przeważają głównie sprawy dotyczące przewinień „alkoholowych”. Jedna ze spraw dotyczy szefa prokuratury, któremu kochanka przekazywała pieniądze od gangstera. Mężczyzna nadużył stanowiska, kierował groźby karalne względem policjantów. Kolejnym przykładem jest zachowanie pijanej sędzi, która – jak sama tłumaczyła – pokazywała koleżance manewry samochodem. Policję zawiadomiła para Ukraińców. Kolejny przykład sprawy z Izby – radca prawny obrażał sąd w pismach procesowych. Kolejna – sędzia kazała sporządzać protokoły z rozpraw, których nigdy nie było.

Jakim celem prawdopodobnie kieruje się tych 54 głosujących sędziów? Chcą, żeby te wszystkie sprawy zostały wymazane, chcą amnestii dyscyplinarnej dla siebie i swoich kolegów oraz tego, żeby nowi sędziowie nie mogli orzekać i żeby stracili prawo głosu w ważnych, a zbliżających się wielkimi krokami wyborach na I Prezesa Sądu Najwyższego.

„Prezes Gersdorf i sędziowie przypisali sobie monarsze uprawnienia”

– Pani prezes Małgorzata Gersdorf i tych pięćdziesięciu kilku sędziów (którzy poparli uchwałę SN dotyczącą udziału w składach sędziowskich osób…

„Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie”

Wbrew temu, do czego próbują nas przekonać politycy opozycji, ta ewangeliczna prawda jest aktualna do dziś. I tak, dotyczy również sędziów, a jeśli poważnie podchodzić do stanowiska 54 sędziów SN, które samowolnie unieważniło decyzje Izby Dyscyplinarnej – oznaczałoby to, że wszystkie te przypadki łamania prawa pozostałyby bezkarne i np. do orzekania wróciłby usunięty z zawodu sędzia skazany… za bicie żony.

Ale zacznijmy od początku. W Sądzie Najwyższym jest blisko 100 sędziów. Wczoraj 54 z nich w trybie przyspieszonym zebrało się i w głosowaniu orzekło, że ich koledzy mogą uważać się za sędziów, ale nie mają prawa orzekać, a decyzji Izby Dyscyplinarnej respektować nie trzeba. To trochę tak, jakby w jakiejś restauracji zebrała się połowa kucharzy i uznała, że nie uznaje potraw przygotowanych przez drugą połowę, a poza tym, to kontrole sanepidu ich nie obowiązują. Każdy klient słysząc o takim cyrku puknąłby się w głowę i zmieniłby lokal. My, jako obywatele nie mamy jednak takiego luksusu, dlatego dobrze, byśmy sobie uświadomili, co się dzieje, a państwo podjęło w związku z tym odpowiednie kroki porządkujące tę sytuację.

„Uchwała SN nie jest źródłem prawa i żaden sędzia nie jest nią bezpośrednio związany”

Uchwała Sądu Najwyższego, nawet taka posiadająca moc zasady prawnej, nie jest źródłem prawa i żaden sędzia sądu powszechnego ani wojskowego nie…

„Wszyscy są wobec prawa równi”

Przypomnijmy tutaj kilka truizmów. Sędziowie muszą działać zgodnie z prawem, a nie jak głosi sędzia Andrzej Rzepliński „zgodnie z potrzebą”. Sędzia powinien na pierwszym miejscu stawiać interes obywatela, a nie swój czy swojego środowiska. Jak to jest, że w sprawach cywilnych i karnych sprawy ciągną się latami, a gdy chodzi o zablokowanie działania Izby Dyscyplinarnej, 54 sędziów potrafi tak szybko się zebrać i nie ma nagłych zwolnień, urlopów, czy Bóg wie czego? Na ulicach i w mediach pojawia się wciąż ta sama grupa sędziów, etatowych komentatorów. Ostatnio Igor Tuleya znalazł czas nawet dla katarskiej telewizji, żeby w przebraniu sędziego opowiadać fake newsy o tym, że w Polsce sędziowie są atakowani na ulicach i w swoich domach? Czy ci wszyscy sędziowie, którzy nie wychodzą „z telewizorów”, nie mają przypadkiem pracy wobec obywateli do wykonania? W kółko powtarzają, że chcą sądów wolnych, tylko dlaczego w praktyce okazuje się, że są wolne, w znaczeniu powolne?

Sędziego obowiązują przepisy prawa i konstytucji, prawda? Tym bardziej tych, którzy zbierają się i fotografują z hasłem „KONSTYTUCJA” na koszulkach. Weźmy czwartkowe posiedzenie 54 sędziów SN. Powołują się na listopadowy wyrok TSUE, a tymczasem to właśnie on (w punkcie 145) stwierdza, że „decyzje Prezydenta RP w sprawach powołania sędziów Sądu Najwyższego nie mogą być przedmiotem kontroli sądowej”. A co o sędziach mianowanych przez prezydenta RP mówi polska konstytucja? „Sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony.” (art. 179). Czy tych sędziów można usunąć, bo nie uznają ich Borys Budka, Tomasz Siemoniak, sędzia Małgorzata Gersdorf, posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz czy sędzia Krystian Markiewicz? Nie. „Sędziowie są nieusuwalni” – to znowu Konstytucja RP (art. 180).

Co ciekawe, sama Małgorzata Gersdorf w marcu 2017 r. mówiła tak: „Mimo że czasy są nadzwyczajne, to jednak nie możemy łamać dogmatu, że orzeczenia TK są wiążące [art. 190.1 Konstytucji RP – przyp. red.]”, a o różnego rodzaju zabiegach, żeby ten przepis ominąć: „Ta zabawa, z którą mamy do czynienia, to są zabiegi półpolityczne, taka jest prawda”.

Gowin o uchwale SN: podszyta była przede wszystkim troską o własne interesy

– Sędziowie Sądu Najwyższego kierowali się przede wszystkim interesem swojej grupy zawodowej, ale nie interesem publicznym. I na to wskazuje ten…

Prawo kontra „potrzeba”

O zgodności prawa z konstytucją rozstrzyga, zgodnie z jej przepisami, Trybunał Konstytucyjny (art. 188). To również TK rozstrzyga spory kompetencyjne pomiędzy centralnymi konstytucyjnymi organami państwa (art. 189). W związku z tym, we wtorek marszałek Sejmu – chcąc rozstrzygnąć, czy sędziowie mogą podważać status swoich kolegów – wniosła do TK o rozstrzygnięcie tego sporu. Postawiła w nim trzy pytania:

I. Czy Sąd Najwyższy jest uprawniony do dokonywania zmian stanu normatywnego w sferze ustroju i organizacji wymiaru sprawiedliwości
II. Czy kompetencja Prezydenta RP, o której mowa w Konstytucji RP, może być rozumiana w ten sposób, że dozwolone jest przyznanie Sądowi Najwyższemu lub innemu sądowi nieprzewidzianych Konstytucją RP kompetencji do oceny skuteczności powołania sędziego, a w szczególności kompetencji do oceny skuteczności nadania sędziemu, którego dotyczy akt powołania, prawa do wykonywania władzy sądowniczej?
III. Czy Sąd Najwyższy może dokonywać wiążącej interpretacji przepisów Konstytucji RP, a w szczególności, czy Sąd ten może określać, jakie są warunki skuteczność powołania sędziego.

Jaka była reakcja? I Prezes SN natychmiast ogłosiła, że ona uważa, że żadnego sporu nie ma i już. Wysłała w tej sprawie nawet list do prezes TK, Julii Przyłębskiej. W korespondencji oczywiście nie podała podstawy prawnej swojej decyzji. Cóż, jak widzimy, niektórzy uznali, że będąc sędziami mogą (cytując Rzeplińskiego) kierować się „potrzebą”. Najwidoczniej prawo jest dla obywateli, ale samozwańczych bogów z Olimpu – nie. Mimo że w odpowiedzi na list pani profesor Gersdorf, prezes Przyłębska przypomniała, że zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami „wszczęcie postępowania przed Trybunałem powoduje zawieszenie postępowań przed organami, które prowadzą spór kompetencyjny” – sędziowie pragnący szybko uchwalić wygaszenie Izby Dyscyplinarnej pozostali niewzruszeni. Kolejny raz „potrzeba” zwyciężyła.

Premier wnioskuje do TK o zbadanie przepisów zastosowanych do wydania uchwały SN

Premier Mateusz Morawiecki skierował do Trybunału Konstytucynego wniosek o zbadanie z konstytucją przepisów prawa, które zostały zastosowane do…

Sędziowie, brońcie sądów przed nieuczciwymi sędziami

Powie ktoś: mówiąc w ten sposób, robi się ze wszystkich sędziów, osoby złe i nieuczciwe, a tymczasem w skali, jeśli chodzi o wymiar sprawiedliwości, nadużycia dotyczą tylko części. Dobrze, tylko dlaczego to właśnie te „czarne owce” nadają ton, a bronią ich nie tylko politycy opozycji, ale również sami sędziowie? Problem nie jest nowy, a świadomość, że coś w tej sprawie trzeba zrobić, mieli również uczestniczący w politycznych manifestacjach sędziowie. Prof. Andrzej Rzepliński mówił, że „jak nie wyrwiemy sędziom Krajowej Rady Sądownictwa, to nic się nie da zrobić z polskim wymiarem sprawiedliwości”.

Podobnie o potrzebie odpowiedzialności „czarnych owiec” mówiły (między sobą, prywatnie) również poprzednie ekipy rządzące. Oddajmy głos byłemu ministowi sprawiedliwości w rządzie PO-PSL: „Środowisko sędziowskie groziło mi protestami, że jak śmiem w ogóle wprowadzać możliwość oceny pracy sędziego. Mówię: A które środowisko nie podlega ocenie? Niestety im się w d**ach poprzewracało”. Mowa o Krzysztofie Kwiatkowskim, aktualnie senatorze z zarzutami prokuratorskimi, którego opozycyjna większość senacka wybrała do KRS. Tej samej KRS, której ci politycy nie uznają. I tak się kręci ta karuzela hipokryzji …

Źródło TVP INFO

Podziel się komentarzem

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.